niedziela, 7 sierpnia 2011

Kulinarnie

Uff, za mną bardzo ciężki tydzień pod znakiem płaczącej i zasmarkanej małej dziewczynki. Wszystko z powodu wyżynającej się trójki. Biedactwo nic tylko płacze i nieszczególnie pozwala sobie pomóc. Niestety dla mnie oznacza to również zero ukończonych prac, zero szycia i odrobinkę szydełka. 
Nie daliśmy jednak tej trójce całkiem przejąć nasze domowe poczynania, w zeszłą niedzielę, na przykład, wybraliśmy się nad morze. Lena odwiedziła wielką wodę po raz pierwszy i była zachwycona! Morze niestety było zimne, więc nasza zabawa ograniczyła się do rzucania kamieni, budowania zamków z piasku (Mikołaj z tatą) i spaceru po okolicy.

No ale tytuł posta wskazuje na to, że będzie o jedzeniu, więc do rzeczy. Od kilku tygodni stawiamy w domu na zdrowe odżywianie, póki co idzie nam całkiem nieźle. Jest to dla nas również okazja do poszerzenia menu, w końcu nie muszę się tak ciężko zastanawiać "co dziś na obiad", ponieważ mam stos przepisów do wypróbowania. Cała zabawa polega na wyeliminowaniu złego tłuszczu, cukru (zwłaszcza czekolady) i zrzucenie nieco sadełka (brzuch mam jak na początku ciąży:)). Jesteśmy łasuchami, więc szukam również przepisów na zdrowe i lekkie ciasta, a te które mi odpowiadają, przetwarzam w smakołyki na nasz stół.
Przedstawiam Wam zatem wypróbowane i warte grzechu zdrowe desery. Pierwszy zaskoczył mnie totalnie, ciasto (ja zrobiłam w formie babeczek) czekoladowo - korzenne ba bazie białej fasoli.

Przepis pochodzi z gazetowego forum i co najciekawsze, absolutnie nie czuć, że jest w nim jakakolwiek fasola. Ciasto nie ma tłuszczu, więc upieczone nieco różni się od zwykłych, ciężkich wypieków, ale jest na prawdę smaczne.
Na blogu Trufli znalazłam przepis na razową szarlotkę, tutaj już nieco bardziej zgrzeszyłam, bo musiałam dodać 100 g margaryny, ale jabłecznik łaził za mną dwa tygodnie i nie byłam w stanie się mu oprzeć. Pozatym kocham zapach jabłek z cynamonem roznoszący się po domu:).

Dziś do piekarnika za chwilkę wskoczy razowa pizza z mozarellą, pomidorami, rukolą i tuńczykiem a na specerze złapałam biedronkę, kótra była wspaniałą modelką!(pokażę koniecznie, bo mój mąż chyba pierwszy raz w życiu powiedział, że zrobiłam dobre zdjęcie!).


Jak zwykle, mam nadzieję napisać więcej za kilka dni i życzę wam wspaniałego i pełnego słońca tygodnia!

1 komentarz:

  1. Zapach tego jabłecznika to ja aż tu czuję :) pysznie się prezentuje, a zdjęcie z biedronką - cudowne! :)

    OdpowiedzUsuń