niedziela, 6 marca 2011

Dieta ach dieta...

...koniec z hurtem czas na detal:). Czuję się zobowiązana napisać wam, jak potoczyła się moja przygoda z dietą. Otóż w okolicach środy głowa rozbolała mnie tak, że postanowiłam zaprzestać. Ale tak tylko połowicznie. Oznacza to, że ustanowiłam kilka zakazów, nie słodzę (bynajmniej nie cukrem) i nie jem ukochanych słodyczy, jakem ja łakomczuch wielki. Efekt jest taki, że zaczynałam tydzień z 70.4 kg a zakończyłam z 68.5! Myślę, że nie jest źle, mam nadzieję, że uda mi się zachować wierność mym postanowieniom.

Uznałam,że  jednak nie będę oszukiwać w 365, więc zdjęcie na dziś - nasza rodzinna pasja pożerania jabłek:)

365.8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz