Obiecałam też ostatnio dziecku tęczę Grimm's, na którą Mikołaj niecierpliwie czeka, a ja gormadzę fundusze. W formie tymczasowego zastępstwa, ułożyliśmy sobie tęczowy okrąg z włóczek, który mały rozrabiaka momentalnie wykorzystał w celach gimnastycznych, urządzając sobie z niego kałużę, do której skakał z krzesła:).
Najważniejsze na koniec: moja malutka córka sama chodzi! Wygląda przy tym nieco jak zombie, bo rączki zabawnie trzyma w górze dla równowagi, jesteśmy z niej bardzo dumni! Starszy brat nie może się już doczekać, kiedy Lena będzie biegać, żeby zabawa z nią była fajniejsza, a ja po cichu myślę, że chyba pora na porządne buty do joggingu, bo w tych które mam, takiej dwójki nie dogonię:).
Najfajniej takiemu dzieciakowi rozcapierzają się paluszki u nóg:) Brawo Lenka! Mikołaj w tęczowej kałuży jak marzenie :))) Fajnie podpatrywać taką ładną rodzinkę :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne kolory. Patrzę na Twoje kwadraty na poduchę i zamarzyłam sobie o takiej dla siebie, choć nigdy jeszcze takich kwadratów nie robiłam :)
OdpowiedzUsuńJak nazywa się ta włóczka? Ja jak łączę elementy to sobie podśpiewuję ;)
OdpowiedzUsuńAsiu,to jest włóczka zakupiona tutaj w UK,nazywa się StyleCraft;Czarna Jagodo zachęcam do robienia kwadratów,to baardzo przyjemne i relaksujące!
OdpowiedzUsuń